REKLAMA

Szukany wiersz:
Poeta:
Adam Asnyk
Stokrotki

Jakże żałuję tej szczęśliwej pory,
Kiedy stokrotki kwiatek pospolity
Zdał mi się w cudne ubranym kolory
I budził w sercu dziecinne zachwyty.

I kiedy długie majowe wieczory
Spędzałem, patrząc w jasnych ócz błękity,
Cichego szczęścia pełen i pokory,
Bijący sercem, a nigdy niesyty.

A choć to było kwiecie takie skromne,
Nigdym się z prawdą marzeń nie rachował,
Bom miał rozkoszą serce nieprzytomne;

I kiedym usta różane całował,
Tom nic nie pragnął i nic nie żałował —
I dziś drżę jeszcze, gdy tę chwilę wspomnę...
Juliusz Słowacki
Stokrótki

Miło po listku rwac niepełną stokroć
I rozkochanych słów różaniec cedzić,
Miło przy ludziach było raz powiedzieć,
Że się kochamy, i mówić po stokroć.

Miło zabłądzić pod lipowe cienie
Z kwiatkami w reku — i patrząc ukradkiem,
Wzajemnie mówic obrywanym kwiatkiem:
Kochasz!... i pani kochasz mnie szalenie...

Gdy nas różowa poróżniła sprzeczka,
A zgody ciągle zabraniały świadki,
Pamiętasz, luba, jak te białe kwiatki,
Jeden mówił: nie — a drugi: troszeczka.

Dzisiaj samotny, dzisiaj bez nadziei
Błądząc po skałach, wszystkie moje smutki
Zbiegły się razem do białej stokrótki,
Co była siostrą stokrótek w alei.

Rwałem ją... listki leciały w błękicie
Aż na jezioro, ze skały, gdziem siedział;
I wiesz, co listek ostatni powiedział? —
Luba, że jeszcze kochasz mnie nad życie.
Juliusz Słowacki
Sumnienie

Przekląłem — i na wieki rzuciłem ją samą,
I wzburzony, nim księżyc zabłysnął wieczorem,
Jużem się od niej długim rozdzielił jeziorem.
A gdy się toń jeziora księżycową plamą
Osrebrzała, gdy wichry zawiewały chłodniej,
Jam jeszcze leciał — jeszcze uciekałem od niej.

I może bym zapomniał — bo koń leciał skoro.
Bo mi targały myśli tętniące kopyta.
Gdzie ona? — oszukana — przeklęta — zabita...
Wszak jęk tu nie doleci, wszak łez nie zobaczę.
Patrzę na niebo, księżyc, na gwiazdy, jezioro...
To jezioro — to fala — to nie ona płacze.

I może bym zapomniał... lecz gdy to spostrzegła
Blada światłość księżyca, krok w krok za mną biegła.
Próżno się zatokami wężowymi kręcę,
Wszędy mnie księżycowa kolumna dopadła,
Jakby się ta kobieta do stóp moich kładła
I niema płaczem, za mną wyciągała ręce.
Johann Wolfgang Goethe
Szczęście rozłąki

Pij swe szczęście jak dzień długi
Z oczu miłej jak ze strugi,
Skryj je pod powieką!
Szczęście móc ją kochać zawsze,
Ale szczęście najłaskawsze,
Gdy miła daleko.

Czas i przestrzeń, wieczne moce,
Niebo, rozgwieżdżone noce
Krew uspokajają.
Puls i tętno łagodniejsze,
Uderzenia serca lżejsze
Szczęście powiększają.

Choć na jawie śnię z zachwytu,
To nie tracę apetytu,
Mam pogodę ducha.
Bo najmniejsza, bywa, złuda
Z mej miłości robi cuda,
A żądza jej słucha.

Przyciągane ziemskim słońcem
Biegnie serce me gorące
Pośród chmurek lekkich.
Ku słodyczy, ku radości!
Bez lęku i bez zazdrości
Kocham ją na wieki!
Przełożył
Zbigniew Bieńkowsk
Kazimierz Przerwa-Tetmajer
Szukam cię zawsze

Szukam cię zawsze, choć wiem, że nie znajdę,
tęsknię do ciebie, choć wiem, że cię nie ma,
idę do ciebie, choć wiem, że nie zajdę
do twego domu, ścigam cię oczyma,
choć cię nie widzę, choć wiem, że cię nie ma.

Do żadnej z kobiet, którem widział w życiu,
tyś niepodobna — widzę cię w mych oczach,
jak gdyby w jakimś przymglonym odbiciu;
jak kwiat, w strumieniu odbity przezroczach,
jak gwiazdę we mgłach, widzę cię w mych oczach.
Kazimierz Przerwa-Tetmajer
Szukałem Ciebie pośród kobiet

Szukałem Ciebie pośród kobiet roju,
czekałem Ciebie o każdej godzinie
i pełen byłem trwóg i niepokoju,
że zanim przyjdziesz, życie moje minie.
Bo nie wątpiłem, że jesteś, że moje
oczekiwanie nie jest czczym złudzeniem,
że niedaleko gdzieś od Ciebie stoję
z moją tęsknotą, nadzieją, pragnieniem.
Od lat już całych niewidzialnym cieniem
byłem przy Tobie, szukając daremnie
w kobietach Ciebie, coś istniała we mnie.
Ciebie poczułem przed dawnymi laty,
gdy głos w noc cichą zabrzmiał mi nad głową,
a mnie się zdało, że się sypią kwiaty,
że kwiatem na mnie pada każde słowo...
Lata tęskniłem za taką rozmową
i latam czekał, aż się znów powtórzy...
Przyszła — przebrzmiała, jak więdnie liść róży
z kochanej ręki, który barwą bladą
długo swój dawny szkarłat przypomina,
z którym się kończy dzień i dzień zaczyna
i z którym wreszcie na sercu w grób kładą.

REKLAMA

REKLAMA