REKLAMA

Szukany wiersz:
Poeta:
Zygmunt Krasiński
Jeśli mi kiedy przewodniczyć

Jeśli mi kiedy przewodniczyć miały
Na drodze ziemskiej szczęście albo chwała:
Zrzekam się szczęścia i nie chcę tej chwały,
Byś tylko dłużej piękną mi została.
Za każdy uśmiech, co na twojej twarzy
Zostawi, mdlejąc, drobny ślad radości,
Los niech mi w zamian długi smutek zdarzy,
Niech mi dnie życia wytrąci z przyszłości.
Bo życie moje przeplatałem twojem,
Jak dwie złączone, nie zmieszane rzeki,
Co płyną zgodnie różnofarbnym zdrojem,
I gdy ty zwiędniesz, ja zgasnę na wieki.
Krzysztof Kamil Baczyński
Jesteś o tyle spojrzeń ode mnie

Jesteś o tyle spojrzeń ode mnie.
Jest mi o tyle twych spojrzeń samotniej.
Ciemniej
opada każdy wieczór bez słów,
trudniej słowa rzucone, kwiaty na drodze podnieść.

Cztery spojrzenia ścian miasto zamyka na smutek,
a obce czyny i ludzie ulatują obok.
W którym wieczorze jak ten odnajdę
ciszę przechodzącą przez ugór czasu Bogiem i tobą?

Oto jest znów ulica niedzielna zamknięta w miejski kurz.
Obcy flet kroków, gdzie szopen płacze z okien.
Tak samo, tak samo, tak samo jak kiedyś
niebo patrzy obłe, jak smutek głębokie.

Dni ulatują w trwogę o ciebie,
noc obca gwiazdami zarasta i bladą miejską trawą.
Wiatr wspomnienia — chmurom oderwana gałąź.
A przecież
te same gwiazdy co tam kołyszą noc nad Warszawą.
Julian Tuwim
Jesteś znowu

Jesteś znowu! Mój Boże! Jak mi serce bije!
Jak mi sie wzrok owiośnił! Jak świat rozradował!
Tylem nocy Cię w snach, nazbyt krótkich, całował!
Tylem dni dzień ten tęsknił, co przyszedł i żyje!

I jest! O teraz właśnie! Jest ten dzień powrotny,
Wypłakany, kochany nowy dzień spotkania.
Dzień wszystkiej mej nadziei, całego czekania,
Gdym Cię piastował w sercu, stęskniony, samotny!

I jakże to wypowiem? I jakiemu słowu
Powierzę ową radość, drżącą, niespodzianą,
Że obudzę się jutro z duszą rozkochaną,
Z uśmiechem szczęścia w ustach: "Jesteś! jesteś znowu!"
Maria Konopnicka
Jestże pewnem?

Jeśli chcesz, droga, bym zapomniał ciebie,
To pogaś pierwej te gwiazdy na niebie,
Które świeciły nam w noce majowe...
To, jako lampę wytloną nad ranem,
Zdmuchnij ten księżyc z licem zadumanem
I rozsyp z rosą blaski jego płowe...
To przed jutrzenką wstań, biała, z pościeli
I zagaś świt ten, co brzask szary bieli,
Płosząc słowika, trwożnego kochanka...
To nocy ciemnej, wiszącej nad ziemią,
Proś, niech nie budzi zórz sennych, co drzemią
Na kształt róż w pąkach zwiniętego wianka...
Lecz jestże pewnem, że gdy księżyc blady
Zetrze z błękitów srebrzyste swe ślady
I gdy ostatnia gwiazda już zagaśnie,
Jestże dość pewnem, że dla zbłąkanego
Wśród tej ciemności i chaosu tego
Jedynym światłem nie będziesz — ty właśnie?
Maria Konopnicka
Jeżeli kochasz

Jeżeli kochasz, nie wołaj mnie z sobą!
Pomiędzy nami jest przepaść głęboka,
Co nas rozdziela swych cieniów żałobą
Na wieki!
Próżno oczyma poglądasz smutnemi,
I próżno drogie wyciągasz ramiona...
Ty będziesz dla mnie tak zawsze na ziemi
Daleki!
Od ciebie do mnie — ode mnie do ciebie,
Wolno przelatać promieniom księżyca,
Co w zmierzchy letnie całuje na niebie
Lazury...
I szumom lasów, i ciszy pieszczotom,
Pieśni słowiczych wyznaniom namiętnym,
I pełnym pragnień, wieczystym tęsknotom
Natury.
Ale my sami trwajmy, bez słowa,
Bez łzy, bez skargi, jak cienie dwa blade...
Ból nasz niech tylko milczenia wymowa
Tłumaczy!
Rozkosz?... czy myślisz, że chwilę zachwytu
Duch twój — sam sobie, obojgu nam — życie,
A twym porywom — konieczność przesytu
Przebaczy?
My tak zostańmy na długo — na zawsze!
Płonące usta śmierć niechaj ochłodzi...
Mnie szczęście inne, pełniejsze, jaskrawsze,
Przeraża...
Żadnych uniesień — i żadnych wybuchów!
Mojemu sercu daj spalić się w ciszy,
U beznadziejnych pożądań wszech duchów
Ołtarza.
My nie z tych, co by umieli róż kwiatem
Zarzucić przepaść dzielącą dwie dole,
I przejść królewskim rozkoszy szkarłatem
Głębinę...
Ja wiem, że jeśli zawołasz mnie w ciszy
Imieniem, które na ustach ci płonie,
Dusza cię moja stęskniona usłyszy
I zginę!
I to, co miało mi źródłem być mocy,
Będzie omdleniem potęgi istnienia...
Co było światłem, to stanie się nocy
Żałobą...
O patrz! ta przepaść tak pełną jest trwogi...
Dusza się moja wyrywa do ciebie...
Jeśli więc kochasz, nie wołaj mnie, drogi,
Za sobą!
Leopold Staff
Jeżeli miłość cuda działać

Jeżeli miłość cuda działać zdolna,
Ulecz mnie cudem!

W miłości mojej rajach
Drzewo twej krasy
Zrodziło czujnie przez węża strzeżony,
Zgodnym urokiem zakazu wabiący
Owoc zagadki,
Którego nie rwać badawczej pokusie,
Jeżeli nie chce wargom, głodnym prawdy,
Znaleźć źrącego wiecznie niepokoju.

A ogień trawi mnie,
Toczy jad ostry.

Na wielkich ciemnych wodach,
Które krew zorzy ozłaca,
Słońce w zachodzie
W noc się zatraca —
Nie dasz mi światła i ginę.
Jeżeli miłość cuda działać zdolna,
Jeśli miłujesz mnie, umiłowana,
Ulecz mnie cudem z miłości!

Tknij rąk swych czarem moje usta —
I ścichnę;

Tknij moje oczy —
I zasnę;
Tknij moje czoło —
Zapomnę...
Konstanty Ildefons Gałczyński
Już kocham cię tyle lat

Już kocham cię tyle lat,
na przemian w mroku i w śpiewie,
może to już jest osiem lat,
a może dziewięć — nie wiem.

Splątało się, zmierzchło — gdzie ty, a gdzie ja,
już nie wiem — i myślę w pół drogi,
że tyś jest rewolta i klęska, i mgła,
a ja to twe rzęsy i loki

REKLAMA

REKLAMA