REKLAMA

Szukany wiersz:
Poeta:
Adam Mickiewicz
Dobrywieczór

Dobrywieczór! on dla mnie najsłodszym życzeniem;
Nigdy, czy to przed nocą dzieli nas zapora,
Czyli mię ranna znowu przywołuje pora,
Nie żegnam się, nie witam z takim zachwyceniem,

Jak w tę chwilę, wieczornym ośmielony cieniem;
Ty nawet milczeć rada i płonić się skora,
Gdy usłyszysz życzenie dobrego wieczora,
Żywszym okiem, głośniejszym rozmawiasz westchnieniem.

Niechaj dzieńdobry wschodzi tym, co społem żyją,
Objaśniać pracę, która ich ręce jednoczy;
Dobranoc niech szczęśliwych kochanków otoczy,

Gdy z rozkoszy kielicha trosk osłodę piją;
A tym, co się kochają i swą miłość kryją,
Dobrywieczór niech przyćmi zbyt wymowne oczy.
Johann Wolfgang Goethe
Dobrze znam spojrzenia mężczyzn

Dobrze znam spojrzenia mężczyzn;
Jeden mówi: "Kocham, cierpię
I pożądam, i rozpaczam."
Moc tych słówek zna dziewczyna.
Wszystko to mi nie pomoże,
Wszystko to mnie nie porusza.
Ale Hatem! Twe spojrzenia
Darzą dzień dopiero blaskiem,
Mówiąc: "Ty mi się podobasz
Tak jak dotąd nikt na świecie.
Widzę róże, widzę lilie,
Parków dumę i ozdobę,
Mirt i fiołki, i cyprysy,
Wszystko, co upiększa ziemię;
Wystrojona jest jak cudo,
Aż ogarnia nas zdziwienie,
Rzeźwi, leczy, błogosławi,
Że czujemy się już zdrowi,
Jakże chętni znów chorować."
Wtem ujrzałeś ją, Zulejkę,
I już zdrowyś, znów chorując,
I już choryś, znów zdrowiejąc.
I uśmiechasz się do świata
Tak jak nigdy. A Zulejka
Wie, co twe spojrzenia wiecznie
Mówią: "Ty mi się podobasz
Tak jak dotąd nikt na świecie."
Przełożył
Stanisław Jerzy Lec
Julian Tuwim
Dom

Wybuduję tobie dom zielony,
Dom zielony, bielony, brzozowy,
Do połowy winem ocieniony,
Malowany słońcem do połowy.

A w tym leśnym, w tym drzewnym kościele
Będzie kwitnąć twoje białe żeństwo,
Tam sprawimy wesołe wesele,
Odprawimy drzewne nabożeństwo.

Ledwo błyśnie i zapadnie ranek
Rosą, miętą, ptakami, oskołą,
Rozgłaskana wyśmiejesz na ganek
I zawołasz daleko, wesoło!

Do rozpuku odśmieję się w borze
I przybiegnę zadyszany w goście,
I szeroko ramiona otworzę
Dwojgu piersi w owocnym rozroście.

Będę z ziemi rósł wygałęziony,
Jeden z tobą, jak drzewne rodzeństwo,
I w gałęzie twych ramion wpleciony,
Wrosnę, wrosnę w twoje białe żeństwo!
Johann Wolfgang Goethe
Droga, kiść się chyboce

Droga, kiść się chyboce
Pełna, przyciężka aż!
W łusce z kolców owoce.
Popatrz, przed sobą masz.

Już krągłe, wiszą w ciszy,
Bowiem nie znają się,
Gałązka się kołysze
Cierpliwie, w tę i w tę.

Lecz jeszcze ciągnie soki
W ich wnętrzu rdzawy rdzeń.
Chce oddech wziąć głęboki.
Chce widzieć jasny dzień.

Zielona łuska pęka,
By owoc wypaść mógł.
Tak każda ma piosenka
Upada do twych nóg.
Przełożył
Stanisław Jerzy Lec
Leopold Staff
Dusza kwiatu

Żaden po tobie nie został mi ślad,
Nic, jeno echo wspomnienia,
Bo przecie przeszło tyle, tyle lat
Wśród głuszy i milczenia.

Żywą pamięci czas wypija krew,
Od widma lico twe bledsze...
Rozwiał je, jakby modry opar, wiew,
Wchłonęło senne powietrze .

W myśli mej jesteś już jak zmierzchu toń:
Błękit i złoto w mgieł dymie,
Jak przez żałoby barwę tchnąca woń
Uwiędłych kwiatów i imię...

Coś jak muzyki spoza kotar dźwięk
Przerwanej w środku osnowy...
A jednak żywy mam w oczach twój wdzięk,
Gdy ujrzę hiacynt różowy.

W złotych swych włosach nosiłaś ten kwiat,
Co lśnił wśród nich po kryjomu,
Jak u dziewczyny w świeżej wiośnie lat
Różowa koncha jej sromu.
Adam Mickiewicz
Dwa słowa

Gdy sam na sam z tobą siedzę,
Nie mam czasu o nic pytać:
Patrzę w oczy, ustek śledzę,
Chciałbym wszystkie myśli czytać
Wprzód, nim w oczętach zaświecą;
Chciałbym wszystkie słówka chwytać
Wprzód, nim od ustek odlecą; —
I nie potrzeba tłumaczyć,
Co chcę słyszeć, co zobaczyć.
Rzecz nietrudna i nienowa,
Moja luba! te dwa słowa:
K o c h a m c i e b i e, k o c h a m c i e b i e.

Innego nie chcę widoku,
Kiedy z tobą będę w niebie;
Tylko niech te dwa wyrazy,
Napisane w twoim oku,
Odbite po tysiąc razy
Widzę wszędzie wkoło siebie.
I innej muzyki w niebie
Nie chcę od wschodu jutrzenki
Słyszeć do zachodu słońca;
K o c h a m c i e b i e, k o c h a m c i e b i e.

Dość mnie tej jednej piosenki
Z waryjacjami bez końca.
Bolesław Leśmian
Dwoje ludzieńków

Często w duszy mi dzwoni pieśń, wyłkana w żałobie,
O tych dwojgu ludzieńkach, co kochali się w sobie.

Lecz w ogrodzie szept pierwszy miłosnego wyznania
Stał się dla nich przymusem do nagłego rozstania.

Nie widzieli się długo z czyjejś woli i winy,
A czas ciągle upływał — bezpowrotny, jedyny.

A gdy zeszli się, dłonie wyciągając po kwiecie,
Zachorzeli tak bardzo, jak nikt dotąd na świecie!

Pod jaworem — dwa łóżka, pod jaworem — dwa cienie,
Pod jaworem ostatnie, beznadziejne spojrzenie.

I pomarli oboje bez pieszczoty, bez grzechu,
Bez łzy szczęścia na oczach, bez jednego uśmiechu.

Ust ich czerwień zagasła w zimnym śmierci fiolecie,
I pobledli tak bardzo, jak nikt dotąd na świecie!

Chcieli jeszcze się kochać poza własną mogiłą,
Ale miłość umarła, już miłości nie było.

I poklękli spóźnieni u niedoli swej proga,
By się modlić o wszystko, lecz nie było już Boga.

Więc sił resztą dotrwali aż do wiosny, do lata,
By powrócić na ziemię — lecz nie było już świata
Adam Mickiewicz
Dzieńdobry

Dzieńdobry! nie śmiem budzić, o wdzięczny widoku!
Jej duch na poły w rajskie wzleciał okolice,
Na poły został boskie ożywiając lice,
Jak słońce na pół w niebie, pół w srebrnym obłoku.

Dzieńdobry! już westchnęła, błysnął promyk w oku,
Dzieńdobry! już obraża światłość twe źrenice,
Naprzykrzają się ustom muchy swawolnice,
Dzieńdobry! słońce w oknach, ja przy twoim boku.

Niosłem słodszy dzieńdobry, lecz twe senne wdzięki
Odebrały mi śmiałość; niech się wprzódy dowiem:
Z łaskawym wstajesz sercem? z orzeźwionym zdrowiem?

Dzieńdobry! nie pozwalasz ucałować ręki?
Każesz odejść, odchodzę: oto masz sukienki,
Ubierz się i wyjdź prędko — dzieńdobry ci powiem.
Julian Tuwim
Dziewczynom

Zmęczone już jesteście. Wasze oczy ciemne
Słodki zmierzch wytęskniły dziewczęcą tęsknotą.
Słońce kona daleko... O, żale daremne
Dnia, co próżno odganiał zórz czerwone złoto!

Idźcie do domów swoich. Świec nie zapalajcie,
Bo wam miesiąc osrebrzy łagodnie świetlice.
Smutkom, bladym kochankom, nocą się oddajcie,
Dziewczyny mojej duszy, dziwne Tajemnice!

I śnijcie... A gdy rankiem zadrży brzask różowy,
Wdziejcie szare i proste, ze lnu tkane szaty,
Pomódlcie się dobrymi, dziewczęcymi słowy
I podlejcie w ogródkach swych zakwitłe kwiaty.
Bolesław Leśmian
Dziś w naszego

Dziś w naszego spotkania rocznicę
Pozawrzemy szczelnie okiennice,
By powtórzyć wśród nocnej ciemnoty
Dawne nasze, najpierwsze pieszczoty.
Dawne słowa z dni pierwszych kochania,
Chociaż każde dziś ustom się wzbrania,
Każde snem się nieśmiałym kolebie,
Nas niepewne i niepewne siebie.
Lecz stłumiwszy nieufność rozsądku,
Powtórzymy wszystkie od początku.

REKLAMA

REKLAMA